Wszystko zaczęło się od przyjaźni

Wszystko zaczęło się od przyjaźni

czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 7

Witajcie kochani po naprawdę długiej przerwie, mam nadzieje, że nie jesteście na nas obrażeni. Mieliśmy tyle na głowie, że nie byłyśmy w stanie nić napisać ani wymyślić. Bez dłuższych przeciągnięć zapraszamy was na nowiutki rozdział. Mamy nadzieje, że Wam się spodoba :)
-----------------------------------------------------------------

Franco :

         Dzisiejszego dnia w naszym domu miał pojawić się Stephen , by wyjaśnić powód swojego nagłego zwolnienia z pracy w naszym sadzie i w stadninie . Naprawdę byłem strasznie ciekawy dlaczego się zwalnia , przecież płaciłem mu przyzwoicie , miał wszystko zapewnione .  Nie pracował na czarno , tylko zupełnie legalnie. Dlaczego się zwolnił ? Co mu nie odpowiadało? Zadawałem sobie mnóstwo pytań , na które uzyskam odpowiedz już niebawem.
          Około godziny 12.00 do naszego domu zawitał Stephen . Razem z małżonką i naszym gościem poszliśmy do salonu , gdzie usiedliśmy przy stole .


- A więc jaki jest powód twojego nagłego zwolnienia się u nas z pracy - spytała moja małżonka .

- Otóż Proszę Pani , zamierzałem Państwu powiedzieć to już 2 tygodnie temu . Dostałem lepsze stanowisko pracy z wyższą  płacą na Florydzie. Miałem miesiąc na podjęcie ostatecznej decyzji . Owszem kochałem prace u Państwa , ale chciałbym doświadczyć czegoś nowego .

- Rozumiemy , ale dlaczego nie powiedział nam Pan tego wcześniej ? Na pańskie stanowisko teraz będzie trudno kogoś znaleźć .

- Przepraszam Państwa , że stawiam was w takiej sytuacji , ale nadarzyła się okazja z której chciałbym skorzystać.

- Dobrze , a więc zapłacimy Ci za ostatni przepracowany miesiąc i za ostatni tydzień . Mam nadzieje , że Tobie i twojej rodzinie się wszystko wkrótce ułoży. - oznajmiłem.

- Mam nadzieje. - odpowiedział Stephen.

- Wypłatę damy Ci w czeku tak jak zawsze . - powiedziała moja żona.

        Podszedłem do szafki  obok stołu  i wyciągnąłem z niej książeczkę  czekową. Obliczyłem jaką wypłatę ma dostać nasz były pracownik , a potem napisałem na czeku kwotę i podałem Stephenowi . Mężczyzna jakąś chwile potem opuścił nasz dom , wsiadł do swojego auta i odjechał .


Camila :

       Do końca dzisiejszego dnia w szkole została nam tylko jedna lekcja , a był to język hiszpański. Jest to mój drugi ulubiony przedmiot w szkole, pierwszym była muzyka. Uwielbiałam te lekcje z kilku powodów. Pomimo iż dopiero zaczęłam uczyć się w tej szkole razem z siostrą uważałam, że Pani Martinez była wspaniałą nauczycielką, lekcje zawsze prowadziła w miłej atmosferze. Na każdej lekcji starała się przez cały czas mówić w języku hiszpańskim, więc mogliśmy się nauczyć go perfekcyjnie i w pełni zrozumieć. Odkąd się tu uczę, Pani Martinez powalała dobierać się w pary jakie chcieliśmy aby wspólnie rozwiązywać zadania. Akurat dzisiaj wypadł ten dzień , w którym mogliśmy dobrać jak tylko chcieliśmy.

-Chcesz ze mną usiąść? -  podeszłam do siostry zadałam pytanie.

-Pewnie. - uśmiechnęła się do mnie.

       Kiedy każdy znalazł sobie parę, Pani Martinez podała nam strony ćwiczeniówek które mieliśmy wykonać. Każdy wziął się do roboty. Akurat kiedy skończyliśmy je robić zadzwonił dzwonek. Co sygnalizowało dla naszej klasy koniec lekcji na dzisiaj. Wszyscy wybiegli ze szkoły tak jakby się paliło xD
     Jedynie nasza paczka szła na spokojnie. Carlos odwiózł mnie i Natalie do domu, żeby już nie jechać dwoma samochodami. Logan z Kendallem pojechali swoimi samochodami.


Natalie:

      Kiedy Carlos odwiózł nas do domu, pożegnałyśmy się z nim i weszłyśmy do środka naszej willi. Chłopak w tym czasie zdążył odjechać. Każda z nas poszła do swojego pokoju się przebrać. Postawiłam na luźne ciuchy, gdyż za 2 godziny przyjeżdża po mnie Los i jedziemy do skateparku. Jak tylko się przebrałam wzięłam się za odrabianie lekcji. W sumie nie było ich zbyt dużo więc nie zajęły mi one dużo czasu. Przygotowałam sobie deskorolkę, żeby nie szukać jej już na ostatnią chwile. Teraz pozostało mi czekać na Carlosa.
      Tak jak chłopak obiecał, przyszedł po mnie 20 minut po 18.  Parę minut potem dostałam sms'a do Camili, że już od godziny siedzi u Jamesa i żebym się o nią nie martwiła. Dziwne, bo nie słyszałam jak wychodziła z domu ani nic, na ale jak już u niego siedzi to okay.

-Idziemy? - spytałam Losa.

-Idziemy. - odpowiedział.

-A propo wiedziałeś, że Camila miała dziś pojechać do Jamesa? - zapytałam wsiadając do samochodu.

-No coś tam mi się obiło o uszy.- zaśmiał się.

        Carlos samochód, wyjechał poza teren willi i pojechał prosto do skate parku. Gdy już byliśmy na miejscu, chłopak zaparkował swoje autko i weszliśmy do budynku. Zapłaciliśmy za bilety i weszliśmy na ogromną hale z najróżniejszymi rodzajami ramp.

-To pokaż co potrafisz. - zachęcił mnie chłopak.

-Okay. - rozpędziłam się, wskoczyłam na deskę i wykonałam jeden z moich tricków.

-Nieźle, nieżle, a teraz przyszedł czas na mnie. - Los pokazał to co umie, na prawdę był świetny.

     W skateparku posiedzieliśmy jeszcze z jakieś 40 minut,a potem pojechaliśmy do domu Carlosa bo twierdził, że chce zrobić Samancie na złość i szczerze, bardzo mi się ten pomysł spodobał. Po pół godzinie byliśmy już pod willą chłopaka.

-----------------------------------------------------------------
I jak wam się podobał rozdział? Jak myślicie co wymyślił Carlos? Czy uda mu się zrobić Sam na złość?
Tego dowiecie się w kolejnym rozdziale :)
Zostawiajcie po sobie ślady w formie komentarzy, to na prawdę motywuje do dalszego pisania :)
A teraz miśki do zobaczenia w następnym rozdziale x