Wszystko zaczęło się od przyjaźni

Wszystko zaczęło się od przyjaźni

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 8

Witajcie kochani :) Zapraszamy Was serdecznie na nowy rozdział, nie będziemy przedłużać i  zaczynamy x
---------------------------------------------------

Carlos:

       Kiedy dojechaliśmy pod mój dom, zaparkowałem swoje autko na podjeździe, wyszedłem z niego, podszedłem z drugiej strony drzwi, otworzyłem je i pomogłem wyjść Natalie. Weszliśmy do domu, zdjęliśmy buty i zostawiliśmy je przed drzwiami.

-Mamo już jestem. - krzyknąłem przez pół domu a potem udałem się z Natalie do mojego pokoju, gdy już byliśmy koło drzwi ze swojego pokoju wyszedł mój brat Javi. - To jest Javi , mój brat. -  przedstawiłem jednego ze swoich trzech braci.

-Miło mi cię poznać, ja jestem Natalie. - dziewczyna uśmiechnęła się i podała mu dłoń.

-Mi również jest bardzo miło. - odwzajemnił uśmiech.

      Javi po chwili zniknął nam z oczu gdyż bardzo się spieszył na randkę ze swoją dziewczyna Clair (czyt. Kler). Weszliśmy do mojego pokoju i od razu usiedliśmy na łóżku.

-To co teraz robimy? - spytała dziewczyna.

-Trzeba wprowadzić plan w życie. - odpowiedziałem.

-A mianowicie?

-Mogę się założyć, że nie długo moja mama wyślę do mojego pokoju Sam bo wiesz jej i moi rodzice twierdzą, że bylibyśmy idealną parą a ja jak sama z resztą pewnie już zauważyłaś za nią nie przepadam. Jest strasznie denerwująca. Zawsze jak ją widuje to staram się ją unikać ale wiesz jak jesteśmy w jeden klasie to wcale nie jest to takie proste.

        Nagle usłyszałem jak ktoś idzie korytarzem. Na pewno była to Sam bo słyszałem dźwięk obcasów. Trochę panikowałem bo nie wiedziałem co miałem zrobić by Droke dostała tzw ''białej gorączki''. Powoli otwierały się, byłem zdezorientowany, poniosły mnie emocje, to działo się tak szybko, po prostu wpiłem swoje usta w usta Natalie. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek. Jak Samantha to zobaczyła to myślałam ze zaraz wybuchnie jak jakaś bomba. Ale przynajmniej mój plan zrobienia na złość Sam udał się w 100 % Droke szybko zamknęła drzwi i zapewne pobiegła na dół.

-To nic nie znaczyło. - oznajmiłem dla pewności.

-Wiem przecież lol. - Natalie zaśmiała się. - Ale mógłbyś przynajmniej wcześniej mnie poinformować.


Natalie:

          U Carlosa posiedziałam jeszcze z pół godziny, potem odwiózł mnie do domu. Gdy już w nim byłam poszłam do kuchni coś zjeść bo od obiadu nic praktycznie nie jadłam. Zrobiłam sobie dwie kanapki z Nutellą i zaparzyłam sobie zielonej herbaty. Poszłam do salonu oznajmić, że już jestem w domu. Następnie udałam się do swojego pokoju, aby spakować się na kolejny dzień szkoły. Około 21:30 poszłam wziąć prysznic, potem położyłam się pod kołdrą i rozmyślałam. Rozmyślałam o tym pocałunku Carlosa, w sumie on nic nie znaczył gdyż był tylko na pokaz, ale podczas tego pocałunku pojawiły się mini motylki w brzuchu. Czyżby Los zaczął mi się podobać? A może to tylko chwilowe? Sama już nie wiem.


Camila:


       Około 18 przyjechał po mnie James, gdyż mieliśmy pojechać do niego bo mnie zaprosił. Gdy już byliśmy u niego pod willą, napisałam do Natalie żeby się o mnie nie martwiła bo jestem u Jamesa. Chłopak oprowadził mnie po willi, która była troszeczkę większa od naszej. Dom był wystrojony przepięknie. Wszystko mi się podobało, meble były dobrane pod kolor ścian, kafelki podłogowe były tak białe że można było się aż w nich przejrzeć. Nie da się opisać słowami jak piękny był dom Jamesa.

-Masz cudowny wystrój domu, strasznie mi się podoba. - uśmiechnęłam się szeroko.

-A mnie nie zbyt się podoba, dodał bym tu troszeczkę od siebie i było by genialnie.

-Wiesz gdy już zamieszkasz na swoim, będziesz mógł urządzić dom jak tylko będziesz chciał.

-Wiem. - odpowiedział. - Idziemy się przejść po ogrodzie?

-Pewnie. - oznajmiłam.

--------------------------------------------
Podobał wam się rozdział? Bo nam owszem :) Jak zwykle prosimy o zostawienie po sobie jakiegoś śladu, że czytacie naszego bloga bo to nas bardzo motywuje x Do następnej notki kochani :*



czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 7

Witajcie kochani po naprawdę długiej przerwie, mam nadzieje, że nie jesteście na nas obrażeni. Mieliśmy tyle na głowie, że nie byłyśmy w stanie nić napisać ani wymyślić. Bez dłuższych przeciągnięć zapraszamy was na nowiutki rozdział. Mamy nadzieje, że Wam się spodoba :)
-----------------------------------------------------------------

Franco :

         Dzisiejszego dnia w naszym domu miał pojawić się Stephen , by wyjaśnić powód swojego nagłego zwolnienia z pracy w naszym sadzie i w stadninie . Naprawdę byłem strasznie ciekawy dlaczego się zwalnia , przecież płaciłem mu przyzwoicie , miał wszystko zapewnione .  Nie pracował na czarno , tylko zupełnie legalnie. Dlaczego się zwolnił ? Co mu nie odpowiadało? Zadawałem sobie mnóstwo pytań , na które uzyskam odpowiedz już niebawem.
          Około godziny 12.00 do naszego domu zawitał Stephen . Razem z małżonką i naszym gościem poszliśmy do salonu , gdzie usiedliśmy przy stole .


- A więc jaki jest powód twojego nagłego zwolnienia się u nas z pracy - spytała moja małżonka .

- Otóż Proszę Pani , zamierzałem Państwu powiedzieć to już 2 tygodnie temu . Dostałem lepsze stanowisko pracy z wyższą  płacą na Florydzie. Miałem miesiąc na podjęcie ostatecznej decyzji . Owszem kochałem prace u Państwa , ale chciałbym doświadczyć czegoś nowego .

- Rozumiemy , ale dlaczego nie powiedział nam Pan tego wcześniej ? Na pańskie stanowisko teraz będzie trudno kogoś znaleźć .

- Przepraszam Państwa , że stawiam was w takiej sytuacji , ale nadarzyła się okazja z której chciałbym skorzystać.

- Dobrze , a więc zapłacimy Ci za ostatni przepracowany miesiąc i za ostatni tydzień . Mam nadzieje , że Tobie i twojej rodzinie się wszystko wkrótce ułoży. - oznajmiłem.

- Mam nadzieje. - odpowiedział Stephen.

- Wypłatę damy Ci w czeku tak jak zawsze . - powiedziała moja żona.

        Podszedłem do szafki  obok stołu  i wyciągnąłem z niej książeczkę  czekową. Obliczyłem jaką wypłatę ma dostać nasz były pracownik , a potem napisałem na czeku kwotę i podałem Stephenowi . Mężczyzna jakąś chwile potem opuścił nasz dom , wsiadł do swojego auta i odjechał .


Camila :

       Do końca dzisiejszego dnia w szkole została nam tylko jedna lekcja , a był to język hiszpański. Jest to mój drugi ulubiony przedmiot w szkole, pierwszym była muzyka. Uwielbiałam te lekcje z kilku powodów. Pomimo iż dopiero zaczęłam uczyć się w tej szkole razem z siostrą uważałam, że Pani Martinez była wspaniałą nauczycielką, lekcje zawsze prowadziła w miłej atmosferze. Na każdej lekcji starała się przez cały czas mówić w języku hiszpańskim, więc mogliśmy się nauczyć go perfekcyjnie i w pełni zrozumieć. Odkąd się tu uczę, Pani Martinez powalała dobierać się w pary jakie chcieliśmy aby wspólnie rozwiązywać zadania. Akurat dzisiaj wypadł ten dzień , w którym mogliśmy dobrać jak tylko chcieliśmy.

-Chcesz ze mną usiąść? -  podeszłam do siostry zadałam pytanie.

-Pewnie. - uśmiechnęła się do mnie.

       Kiedy każdy znalazł sobie parę, Pani Martinez podała nam strony ćwiczeniówek które mieliśmy wykonać. Każdy wziął się do roboty. Akurat kiedy skończyliśmy je robić zadzwonił dzwonek. Co sygnalizowało dla naszej klasy koniec lekcji na dzisiaj. Wszyscy wybiegli ze szkoły tak jakby się paliło xD
     Jedynie nasza paczka szła na spokojnie. Carlos odwiózł mnie i Natalie do domu, żeby już nie jechać dwoma samochodami. Logan z Kendallem pojechali swoimi samochodami.


Natalie:

      Kiedy Carlos odwiózł nas do domu, pożegnałyśmy się z nim i weszłyśmy do środka naszej willi. Chłopak w tym czasie zdążył odjechać. Każda z nas poszła do swojego pokoju się przebrać. Postawiłam na luźne ciuchy, gdyż za 2 godziny przyjeżdża po mnie Los i jedziemy do skateparku. Jak tylko się przebrałam wzięłam się za odrabianie lekcji. W sumie nie było ich zbyt dużo więc nie zajęły mi one dużo czasu. Przygotowałam sobie deskorolkę, żeby nie szukać jej już na ostatnią chwile. Teraz pozostało mi czekać na Carlosa.
      Tak jak chłopak obiecał, przyszedł po mnie 20 minut po 18.  Parę minut potem dostałam sms'a do Camili, że już od godziny siedzi u Jamesa i żebym się o nią nie martwiła. Dziwne, bo nie słyszałam jak wychodziła z domu ani nic, na ale jak już u niego siedzi to okay.

-Idziemy? - spytałam Losa.

-Idziemy. - odpowiedział.

-A propo wiedziałeś, że Camila miała dziś pojechać do Jamesa? - zapytałam wsiadając do samochodu.

-No coś tam mi się obiło o uszy.- zaśmiał się.

        Carlos samochód, wyjechał poza teren willi i pojechał prosto do skate parku. Gdy już byliśmy na miejscu, chłopak zaparkował swoje autko i weszliśmy do budynku. Zapłaciliśmy za bilety i weszliśmy na ogromną hale z najróżniejszymi rodzajami ramp.

-To pokaż co potrafisz. - zachęcił mnie chłopak.

-Okay. - rozpędziłam się, wskoczyłam na deskę i wykonałam jeden z moich tricków.

-Nieźle, nieżle, a teraz przyszedł czas na mnie. - Los pokazał to co umie, na prawdę był świetny.

     W skateparku posiedzieliśmy jeszcze z jakieś 40 minut,a potem pojechaliśmy do domu Carlosa bo twierdził, że chce zrobić Samancie na złość i szczerze, bardzo mi się ten pomysł spodobał. Po pół godzinie byliśmy już pod willą chłopaka.

-----------------------------------------------------------------
I jak wam się podobał rozdział? Jak myślicie co wymyślił Carlos? Czy uda mu się zrobić Sam na złość?
Tego dowiecie się w kolejnym rozdziale :)
Zostawiajcie po sobie ślady w formie komentarzy, to na prawdę motywuje do dalszego pisania :)
A teraz miśki do zobaczenia w następnym rozdziale x

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 6

Hej :) Dzisiaj to ja postanowiłam napisać ten rozdział. Strasznie mi się nudzi i nie mam co robić xD A więc nie przeciągam już dłużej i zapraszam na nową notkę.
___________________________________________

Natalie:

          Kiedy Carlos odwiózł mnie pod dom od razu poszłam do swojego pokoju odrabiać lekcje, które zajęły mi mniej więcej 2 godziny. Kiedy już je odrobiłam wzięłam się za sprzątanie mojego pokoju gdyż miałam w nim lekki bałagan. Około 20 zadzwonił do mnie Carlos, postanowiłam odebrać.

-Co tam? - spytałam.

-Potrzebuje pomocy. - odezwał się głos w słuchawce. -Jutro moja "rodzinka" urządza kolacje w której będą uczestniczyć rodzice Samanthy z naszej klasy, ona też tam będzie. Powiedziałem swoim rodzicom, że nie mogę uczestniczyć w kolacji bo umówiłem się ze znajomą do Skate Parku.

-Czyli proponujesz wyjście do Skate Parku?

-No tak. - odpowiedział. - Zgadzasz się? Kolacja rozpoczyna się około 18:30, więc byłbym po ciebie gdzieś tak 20 po.

-Okay. - uśmiechnęłam się do telefonu. - Coś jeszcze?

-Tak, przyjechać po ciebie jutro przed szkołą?

-Jak byś mógł to bardzo chętnie.

-Spoko, to jutro będę około 7:30. - odpowiedział a potem się pożegnał i rozłączył.

James:

           Gdy wyszliśmy z domu, Camila kazała mi zamknąć oczy, niechętnie to zrobiłem. Dziewczyna wzięła mnie pod ramię żebym się przypadkiem nie przewrócił. Kiedy dotarliśmy już na miejsce, Camila pozwoliła mi otworzyć oczy. Otworzyłem je i zobaczyłem stadninę koni, oniemiałem z wrażenia. Weszliśmy do środka.

-A więc to jest ta niespodzianka? - spytałem.

-Tak. - Camila uśmiechnęła się a potem podeszła do jednego z koni. - To jest Mirabel i jest moja, a ta klacza obok to Łatka i jest Natalie.

-Czyli zapamiętałaś, że lubię jeździectwo.

-Yep. Chcesz się wybrać na małą przejażdżkę?

-Bardzo chętnie. - odpowiedziałem.

        Szybko przygotowaliśmy konie do jazdy i ruszyliśmy w drogę na najbliższą polanę. Gdy się już na niej znaleźliśmy zeszliśmy z koni a potem położyliśmy się na trawie i podziwialiśmy śmieszne kształty chmur na niebie. Po niecałych dwudziestu minutach znudziło nam się to więc postanowiliśmy już wracać do stadniny. Zaprowadziliśmy konie do boksów i wróciliśmy pod dom Camili.

-Ja już się będę powoli zbierał, ale jutro jak chcesz zapraszam do siebie. Zobaczysz jak mieszkam, poznasz moich rodziców, Foxa. - powiedziałem.

-Chętnie skorzystam z zaproszenia. - Camila uśmiechnęła się.

          Pożegnałem się z dziewczyną, a potem wsiadłem do swojego samochodu i odjechałem. W sumie to nie miałem daleko do domu gdyż mieszkałem parę przecznic dalej od domu dziewczyn tak samo jak Carlos. Może sąsiadami nie byliśmy, ale mieszkaliśmy niedaleko siebie.
          Kiedy już dojechałem do domu zaparkowałem samochód na podjeździe i wszedłem do środka posiadłości. Sądząc po zapachach dochodzących z mojego domu kiedy otworzyłem drzwi stwierdziłem, że zdążyłem na kolacje. Przywitałem się z rodzicami i siostrą,a potem usiadłem przy stole i zacząłem konsumować posiłek.

-Jak tam było dzisiaj w szkole synku? - spytała moja rodzicielka.

-Tak jak zwykle, nuda i nauka.  - odpowiedziałem.

-Mam nadzieje, że nie zapomniałeś, że jutro nie będzie mnie i twojej mamy w domu bo musimy zostać dłużej w pracy? - spytał mój tata.

-Ależ oczywiście, że nie zapomniałem. - odpowiedziałem.

-Tylko nie roznieście domu na kawałki. - zaśmiała się moja matka.

-Przynajmniej spróbujemy. - odezwała się Ali a potem zachichotała.

          Po zjedzonej kolacji udałem się do mojego pokoju i wziąłem się za odrabianie lekcji.  Około 22 poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic. Gdy już to zrobiłem , ułożyłem się wygodnie w moim łóżku i odpłynąłem w krainę Morfeusza.

*Następnego Dnia*


Camila:

        Obudziłam się na dźwięk budzika, który był ustawiony na 5:30. Wstałam leniwie z łóżka i poszłam do łazienki się trochę ogarnąć przed szkołą. Kiedy już jakoś wyglądałam poszłam do kuchni żeby zrobić sobie śniadanie. Po chwili dołączyła do mnie moja siostra. 

-Ej możemy pogadać? - spytała Natalie.

-Co chcesz? - spytałam.

-No bo przemyślałam sobie tą całą sprawę i jest mi trochę głupio, że to tak wyszło i na prawdę tego żałuje.Wybaczysz mi? 

-Ależ oczywiście, że tak przecież nie mogłabym się na ciebie gniewać wiecznie. W końcu jesteśmy siostrami, nie? 

-Fakt, to jak zgoda? - spytała.

-Tak. - uśmiechnęłam się do Natalie a potem wyciągnęłam ręce do uścisku. Następnie przytuliłam moją siostrę. Po chwili już byłyśmy pogodzone.

           Razem zaczęłyśmy sobie robić śniadanie, które potem bardzo szybko zjadłyśmy. Dzisiaj raczej nie umawiałam się z Jamesem, żeby po mnie przyjeżdżał więc postanowiłam pojechać do szkoły z Natalie.

-Carlos po ciebie dzisiaj przyjeżdża? - spytałam.

-Tak a co?

-Bo ja z Jamesem się na dzisiaj nie umawiałam i tak jakby nie mam podwózki. - odpowiedziałam.

-Możesz jechać z nami to żaden problem. - Natalie uśmiechnęła się.

            Równo o 7:15 przyjechał po nas Carlos, który był nieco zdziwiony, że wsiadłam razem z moją siostrą do jego samochodu. Po drodze do szkoły wszystko mu wyjaśniłyśmy i Pena też postanowił mnie przeprosić. W szkole byliśmy jeszcze przed ósmą. Na korytarzu, a raczej pod salą lekcyjną spotkaliśmy Jamesa, który się zdziwił, że idziemy koło siebie normalnie bez żadnych kłótni. Natalie i Carlos go przeprosili i cała nasza czwórka była w zgodzie.

-------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał :) Zachęcamy do zostawienia po sobie małej pamiątki w formie komentarza, które bardzo motywują do dalszego pisania. Nie wiem czemu ale jakoś rozdział mi się lepiej pisało przy coverach Mattiego B :3
Do następnej notki kochani <3

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Rozdział 5

Witamy was bardzo serdecznie po tak długiej przerwie. Mamy nadzieje , że z niecierpliwością czekaliście na ten rozdział. A teraz już nie przedłużamy i zapraszamy was na nową notkę <3.
---------------------------------------------------------------------------

Camila :

           Kiedy James przyjechał po mnie ,  szybko  wsiadłam do jego samochodu i pojechaliśmy do szkoły. Gdy byliśmy już pod budynkiem , chłopak zaparkował swój samochód a następnie pomógł mi z niego wysiąść.  Weszliśmy do szkoły i poszliśmy pod salę  w , której mieliśmy mieć zajęcia . Po wejściu do sali zauważyłam , że siedzą już tam Carlos  wraz z Natalie . Koło mojej siostry siedziały dwie dziewczyny z , którymi rozmawiała.  Mimo tego , iż byłyśmy skłócone , postanowiłam do niej podejść wraz z Jamesem .

- Hej . - powiedziałam.  Natalie  spojrzała na mnie dziwnie , ale po chwili odpowiedziała .

- Hej .

- Jestem Camila , a Wy ? -  zwróciłam się do dziewczyn , które przed  chwilą  rozmawiały z moją siostrą .

-Ja jestem Sandra. - odezwała się szatynka. - A to jest Ursula.

-Chodzicie z nami do klasy,tak? - spytałam.

-Tak. - Ursula uśmiechnęła się.

         Z dziewczynami postałam jeszcze jakieś 5 minut a potem zadzwonił dzwonek na zajęcia. Pierwszą lekcją jest matematyka. Uwielbiam ten przedmiot, nie wiem czemu ludzie uważają, że matma jest trudna. Wystarczy tylko wkuć sobie wzory do głowy i reszta jest już z górki.
         Przez cały dzień Carlos i Natalie nie odzywali się do nas tak samo jak my do nich. Kiedy oni zajmowali się sobą przez wszystkie przerwy my spędzaliśmy czas z Kendallem i Loganem.

-Właściwie to o co się z nimi pokłóciliście? - spytał Logan.

-Poszło o to,że przez nich o mało co nie straciliśmy życia. Mogliśmy wpaść na ostre kamienie. - tłumaczył się James.

-To faktycznie nie za ciekawie, ale zobaczycie prędzej czy później złapią ich wyrzuty sumienia i was przeproszą. No bo przecież nie będziecie się na siebie gniewać całe życie. - powiedział Kendall. - Poza tym wiesz jaki jest Carlos, on nie cierpi kiedy jest z kimś skłócony.

-Dam sobie rękę uciąć, że nie minie nawet tydzień i będziecie pogodzeni. - odezwał się Loggie.

-Tak myślisz? - spytałam.

-Tak. -odpowiedział.

- No to uważaj abyś się nie pomylił , bo ja pozostanę twardy jak skała i nie dam się zlitować . Sami się o to prosili , więc teraz niech oboje cierpią , a poza tym mogli pomyśleć z dwa razy za nim dokonali swojego spisku przeciwko mnie i Camili . Nie pomogą im nawet miny smutnych szczeniaczków . - powiedział James .

- No właśnie  , bo to jest zabawa dla malutkich dzieciaczków , a my jesteśmy już dorosłymi ludźmi. - powiedziałam .

- Prawda . - chłopacy równocześnie przyznali mi racje .


Carlos :

         Przerwy między lekcyjne spędzałem z Natalie, Ursulą i Sandrą. Dziewczyny zaczęły się dobrze ze sobą dogadywać. Na jednej z przerw podeszła do mnie Samantha (pewnie domyślacie się jak ma na nazwisko) - moja sąsiadka. Nigdy za nią nie przepadałem. Od paru osób słyszałem, że podobno się we mnie zakochała. Nie miałem ochoty z nią rozmawiać.

-Hej. - uśmiechnęła się szeroko.

-Hej. - odpowiedziałem szorstko.

-Co tam u ciebie? -  spytała.

-Dobrze. - W tym momencie podeszła do mnie Natalie. Uff uratowała mnie o tej dziewczyny. Szybko od niej odeszliśmy.

                                                                               ***
     

          Po zakończonych lekcjach zawiozłem Natalie do domu. Gdy podjechaliśmy pod jej posiadłość zauważyłem że samochód Jamesa ,  stał pusty przed wejściem więc pewnie mój przyjaciel spędza czas w towarzystwie Camili .  Pózniej  wróciłem do domu, przywitałem się z rodzeństwem a potem z rodzicami. Następnie udałem się do swojego pokoju i zabrałem się za odrabianie lekcji.
         Około godziny 19.00 zszedłem do jadalni na kolacje, którą przygotowała Greta - nasza pomoc domowa. Wszyscy zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy spożywać posiłek.

-Jak tam w szkole dzieci? - spytała nasza rodzicielka.

-Dobrze. - odpowiedzieliśmy we czwórkę.

- Słuchajcie chłopcy na jutro z waszym ojcem , postanowiliśmy zaprosić na kolację państwa Droke wraz z ich córką  .

- Co ? Czy wyście oszaleli ?! -  momentalnie gdy usłyszałem tą informacje to wybuchła we mnie wściekłość.

- Nie synu  . Mówimy to całkiem poważnie , poza tym twój tata z panem Droke , spotykają się w sprawach biznesowych , ponieważ obie firmy mają podjąć współprace odnośnie nowych reklam . - odpowiedziała Pani Pena .

- Nie mam najmniejszego zamiaru , brać udział w tej waszej całej szopce tylko i wyłącznie z tego powodu , że tata podejmuje się współpracy z starszym tej całej Sam . Już i tak wystarczająco się poświęcam , bo muszę ją znosić w szkole od rana do po południa . A poza tym już zorganizowałem sobie czas na jutro, umówiłem się ze znajomą do skate parku. Więc na pewno  nie będę uczestniczył w tej kolacji

Po tych słowach wstałem szybko od stołu i udałem się do swojej sypialni .

James :

             Kiedy zawiozłem Camile pod dom,ona zaproponowała, żebym chwilę  u niej posiedział , bo miała zamiar pokazać mi tą niespodziankę. Weszliśmy do środka , słysząc jej rodziców poszliśmy się z nimi od razu przywitać . Następnie dziewczyna poprosiła mnie abym z nią poszedł na górę do jej pokoju , żeby mogła przebrać mundurek szkolny na normalne ciuchy , więc skierowałem się za nią .  Weszliśmy do jej sypialni , ona wyjęła z szafy swoje ubrania  i poszła do łazienki się przebrać , a ja w tym czasie rozgościłem się w jej pokoju  . Nie musiałem długo czekać , ponieważ wyszła po 10 minutach .
             Następnie udaliśmy się na zewnątrz willi Camili , aby mogła w końcu pokazać mi tą niespodziankę , którą przygotowała dla mnie .

---------------------------------------------------------------------------------------

Kochani  wspaniale i miło jest znów móc zacząć dla was pisać rozdziały ,  ponieważ to jest to co tak naprawdę kocham . Niestety ostatnio przez dłuższy czas nie mogłam dla was napisać nowego rozdziału z powodu małych kłopotów ze zdrowiem . Natalia też nie mogła ich dodawać ani pisać , ponieważ ma szkołę i miała egzaminy . Teraz na całe szczęście , jest już lepiej ze mną , a mojej BFF <3 AND SIS <3 skończyły się egzaminy , więc razem spięłyśmy zadki i napisałyśmy dla was kolejny długo oczekiwany rozdział :D .





piątek, 14 marca 2014

Rozdział 4

Jak zwykle chciałybyśmy wam podziękować za te miłe komentarze pod rozdziałem. Zostały wprowadzone małe zmiany. Mianowicie dziewczyny nie chodzą do policealnej szkoły. Także dziewczyny i nasi chłopcy chodzą do prestiżowego liceum :D Nie przedłużamy i zapraszamy was na nową notkę.
------------------------------------

Natalie:

           Wstałam około 6:30. Poszłam do łazienki trochę się odświeżyć, następnie przebrałam się w mundurek szkolny i zeszłam na dół do kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie. W kuchni zastałam Camile. Powiedziała oschle cześć i poszła do swojego pokoju dalej się szykować. Szybko zjadłam śniadanie i wróciłam do swojego pokoju spakować potrzebne rzeczy do szkoły. Kiedy już wszystko miałam przygotowane wyszłam na zewnątrz i czekałam na Carlosa. W między czasie przyjechał James i zabrał Camile do szkoły. Po dziesięciu minutach przyjechał latynos.

-Hej. - uśmiechnęłam się.

-Cześć. - chłopak szybko odwzajemnił uśmiech. - Jedziemy do szkoły?.

-Tak - odpowiedziałam po czym wsiadłam do auta Latynosa , zapięłam pas i spojrzałam w kierunku okna.

- Natalie co jest grane ? -zapytał , po czym odruchowo wróciłam myślami na ziemie.

- Nic Carlos . - odpowiedziałam .

- Ej no przecież widzę że coś cię martwi , bo odkąd wsiadłaś do samochodu to jesteś jakaś nieobecna i smutna .

- No dobra . Nie wiem jak ci się to udało , ale rozgryzłeś mnie . Masz racje jestem nieobecna i smutna , ale mam powód by taka być po tym jak mnie dzisiaj rano potraktowała Camila .

- A jak cię potraktowała ? Powiedziała ci coś lub zrobiła ? -zapytał .

- Nie nic mi nie zrobiła , ale gdy powiedziałam jej cześć to odpowiedziała mi zupełnie oschle jakbym była dla niej zupełnie obcą osobą , a przecież nie jestem bo spędzamy ze sobą cały nasz czas od małego, więc nie powinna mnie tak traktować i zrozumieć , że chce ją z Jamesem do siebie bardziej zbliżyć bo przecież oboje widzieliśmy jak na siebie patrzeli podczas wczorajszego spaceru no nie ? - powiedziałam .

- No tak , ale może Camila chce sama zabiegać o Jamesa bez niczyjej pomocy ? .

- W sumie masz rację . Jeśli nie chce naszej pomocy to dam jej spokój i niech sama spróbuje, z resztą nam by to poszło szybciej , a Camila woli zacząć od przyjaźni . Wiesz tak etapami i nie za szybko . Ona jest prawdziwą romantyczką i dla niej musi nadejść ta odpowiednia magiczna chwila , ale życzę  jej z całego serca powodzenia . - powiedziałam po czym Carlos wjechał na szkolny parking , wysiadł z samochodu i po chwili znalazł się obok moich drzwi i je otworzył , podał mi swoją dłoń niczym prawdziwy dżentelmen żebym mogła wysiąść . Gdy wysiadłam od razu z Carlosem zauważyliśmy obok jego auta , Jeep James'a  i wysiadających Camile i samego Jamesa , który podobnie jak Latynos zachował się jak prawdziwy dżentelmen w stosunku do mojej siostry .

-Idziemy? - spytał mnie chłopak.

-Pewnie. - posłałam chłopakowi szeroki uśmiech.

     Kiedy weszliśmy do klasy usiadłam obok Carlosa. Po paru minutach do sali lekcyjnej wszedł nauczyciel od matematyki.Po jego minie było widać, że nie był zbyt w dobrym humorze. Usiadł za biurkiem i zaczął czytać listę obecności. Po sprawdzeniu listy  nauczyciel zrobił nie zapowiedzianą kartkówkę. Miło :)))) Wszyscy szybko ją napisali, przez resztę lekcji realizowaliśmy temat z książki.


James:

Po wczorajszym " zamachu " , jaki zgotowali nam , nam Carlos i Natalie , cały czas martwiłem się o Camile , aż z tego wszystkiego nie mogłem spać i wstałem punktualnie o 6.00 , następnie wziąłem szybki prysznic , ubrałem mundurek szkolny , zszedłem z Fox'em na dół po czym od razu wypuściłem go do ogrodu , poszedłem do kuchni , zrobiłem sobie kawę i szybkie śniadanie , w tym czasie mój kochany pupil wrócił z ogródka , więc zamknąłem za nim drzwi i zaraz zadzwoniłem do Camili zaproponować jej czy by pojechała razem ze mną moim samochodem do szkoły :

- Hej Piękna . -uśmiechnąłem się sam do siebie. - Słuchaj ma do Ciebie takie pytanko i propozycje, której się domyślam , że raczej mi nie odmówisz . -powiedziałem .

- Hej James.- również dało się wyczuć , że się uśmiecha - Słucham cię co to za propozycja i pytanie ? .

- Chodzi o to , że pewnie po tej całej wczorajszej aferze naszych spiskowców nie chcesz jechać swoim samochodem razem z Natalie , więc od razu do ciebie zadzwoniłem i teraz pytam czy pojechałabyś w takim razie ze mną razem moim samochodem . Mógłbym po ciebie za kilka minut podjechać . Co ty na to ? Zgadzasz się ? -zapytałem dziewczyny.

- Dobrze jak najbardziej się zgadzam . To ja wezmę tylko z sypialni swojej torbę i zaraz wychodzę przed dom i czekam na ciebie . Okay ? .

- To za nie całe 5 minut będę u ciebie. Dam tylko Fox'owi , świeżej wody oraz karmy i od razu jestem u ciebie . Dobrze? . - zapytałem .

-Dobrze to ja już będę na ciebie czekać . Pa. - powiedziała i się rozłączyła .

- Pa . - odpowiedziałem a następnie zrobiłem to co miałem , wyszedłem z domu zostawiając Foxa samego . Wsiadłem do mojego auta i ruszyłem w kierunku posiadłości rodziców Camili i Natalie.


----------------------------------------------
Rozdział miał być dłuższy, ale się nie udało. Nie wiemy kiedy pojawi się następny ponieważ ja teraz muszę trochę poprawiać oceny a Sara ma problemy zdrowotne. Mamy nadzieje, że wybaczycie nam to :)
+ jutro mam bierzmowanie, wybrałam sobie Monika :3
Do następnej notki skarby :*



wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 3

Na początku chciałybyśmy wam podziękować za te miłe komentarze. Co prawda nie było ich 10 tak jak zaplanowałyśmy, ale dodamy rozdział bo pewnie i tak wyznaczonej ilości komentarzy by nie było. Dodałyśmy także opcje anonimowych komentarzy więc jak ktoś nie ma konta to może śmiało komentować w taki sposób :) To chyba na tyle z ogłoszeń parafialnych :P Zapraszamy na rozdział :D
======================================= 

Camila :

     To co zrobiła mi i Jamesowi  , moja siostra i Carlos jest wprost nie wybaczalne dlatego postanowiłam , że ja i James pójdziemy sami szybciej w stronę naszej willi  , ponieważ ostro przegięli a naukę i niespodziankę , która na pewno spodoba się jemu przełożę na jutrzejszy dzień bo teraz nawet nie bylibyśmy w stanie o tym myśleć . Gdy już doszliśmy do willi James zadał mi pytanie , a raczej poprosił mnie o coś :

- Słuchaj Camila... - zaczął mówić speszony - Bo ja ... Ja nie wiem jak mam cię o to zapytać , ale nie będę owijał w bawełnę i zapytam prosto z mostu .

- Okay. No mów spokojnie James , przecież teraz gdy się lepiej poznaliśmy wiesz przecież że Ciebie nie ugryzę no chyba , że nastąpi taka potrzeba to pogryzę tamtych dwóch spiskowców , przez których o mały włos co nie zginęliśmy na miejscu i jestem pewna że ty na pewno mi w tym pomożesz , ponieważ będziesz chciał odegrać się jakoś na Carlosie . Zgadłam ? - zapytałam .

- Tak zgadłaś . - uśmiechnął się , a zaraz potem dalej kontynuował swą wypowiedz.- No więc moje pytanie brzmi następująco : Czy zgodziłabyś się podać mi swój numer telefonu ? - zapytał mnie z nadzieją w głosie.

- Tak .- powiedziałam a James podał mi swoją komórkę abym wpisała mu swój numer telefonu , po czym ja wyciągnęłam swoją komórkę i teraz to On wpisał mi swój numer telefonu . Po tym jak powymienialiśmy się swoimi numerami telefonów postanowiliśmy jeszcze chwile porozmawiać , za nim dołączą do naszego towarzystwa ci dwaj spiskowcy.

- Czyli co ?  Jedno jest pewne , że oboje chcemy odegrać się na tej dwójce żartownisiów . Tylko że musimy teraz wspólnymi siłami wymyślić jakiś dobry plan , aby zadziałał i żeby więcej tej dwójce nie zachciało się robienia takich głupich żartów.  Swoją drogą to cały czas się zastanawiam nad tym dlaczego oni to nam zrobili , przecież ja i Natalie jesteśmy siostrami a jednocześnie się przyjaźnimy i nigdy nie zrobiła mi takiego czegoś , jak to co miało miejsce dzisiaj . Kocham ją bardzo bo jest moją siostrą , ale przecież nie mogę jej pozwolić na takie wybryki . - powiedziałam i kontynuowałam - Nasz plan musi być  perfekcyjny aby w pełni całkowicie się udał .

- Masz racje . Pomogę ci coś wymyślić i obiecuje , że nie zawiodę.  - uśmiechnął się do mnie .

- No mam nadzieje . Słuchaj James nie wyrzucam cię , ale powinieneś już jechać bo spiskowcy się zbliżają , a nie mam zamiaru ich oglądać ani gadać z nimi , więc lepiej będzie jeżeli się teraz zmyjemy zanim tu przyjdą i będą nas błagać o to abyśmy im wybaczyli , a ja nie mam zamiaru im tego tak szybko wybaczać , niech się przekonają jak to jest wytrzymać kilka dni bez naszego towarzystwa . - powiedziałam i uściskałam Jamesa po przyjacielsku .

- Okay to ja w takim razie będę się zbierał . W razie gdyby jakiś pomysł ci przyszedł na myśl w sprawie tej dwójki spiskowców , to dzwoń do mnie .  - powiedział i również mnie uściskał po przyjacielsku.

- To w takim razie pa i do jutra . - powiedziałam i pokiwałam mu gdy odjeżdżał z naszego podjazdu .

- Pa . Do jutra . - odpowiedział z uśmiechem i po chwili odjechał .

       Ja w tym czasie szybko udałam się w stronę wejścia do domu , weszłam i byłam tak zła na Natalie że z tego wszystkiego trzasnęłam drzwiami , co chyba usłyszeli rodzice bo nagle ich rozmowa ucichła , ale w tym momencie nie zawracałam sobie tym głowy . Udałam się po schodach na górę i weszłam do swojego pokoju , niestety też trzaskając drzwiami , następnie położyłam się na swoim łóżku i zaczęłam rozmyślać po chwili usłyszałam trzaskanie drzwiami więc byłam już pewna , że Natalie wróciła .

Natalie:

      Wracałam z Carlosem do mojego  domu . Cały czas zjadały  mnie od środka  wyrzuty sumienia. A gdyby Camili i Jamesowi naprawdę mogło się coś stać?. Chyba bym  sobie tego nie wybaczyła . W końcu to moja siostra , czasami trochę wkurzająca , ale ją kocham i nie zniosłabym myśli , że mogłoby się jej coś stać . Naprawdę myślałam, że To się potoczy inaczej i że wszyscy będziemy się z tego śmiać. A teraz moja siostra razem z Jamesem są obrażeni na mnie i Carlosa. Nie no po prostu super. Nigdy aż tak bardzo się  nie pokłóciłyśmy. Nie chcę się kłócić z Camilą. Może i nie jestem taka jak inne dziewczyny, ale też mam uczucia. Znając moją siostrę będzie obrażona co najmniej tydzień. Nie wiem czy tyle wytrzymam bo lubię nasze wspólne odpały. Kiedy doszliśmy z Carlosem pod dom wymieniłam się z nim numerem telefonu.

-Przyjechać jutro po Ciebie? - spytał chłopak.

-Skoro Camila jest na mnie obrażona. Zapewne nie będzie chciała ze mną jechać , więc jak najbardziej tak. - odpowiedziałam.

-To przyjadę po Ciebie o 7:30. Okay? - zaproponował.

- Jak najbardziej okay - odpowiedziałam.

- Pamiętaj niczym się nie martw . Damy radę wytrzymać ten tydzień bez Jamesa i Camili , bo zapewne on też będzie miał na mnie focha , nie będzie miał zamiaru się do mnie odzywać.A pewne jest to że będzie starał się nas unikać jak się tylko da, w efekcie czego każdą przerwę i lekcje zapewne  będzie spędzał w towarzystwie Camili oraz Logana i Kendalla. - powiedział Latynos .

 -Ale i tak uważam, że źle postąpiliśmy, a jeśli naprawdę im się coś mogło stać? - powiedziałam .

- Pocierpimy przez tydzień , a jeżeli nie będą chcieli nadal z nami rozmawiać , wtedy wymyślimy jakiś plan działania , jakby tu się z nimi porozumieć. - stwierdził Carlos.

-Okay. - wykrzywiłam twarz w lekkim uśmiechu.

       Pożegnałam się z chłopakiem. Chwilę potem Carlos siedział już w swoim samochodzie, odpalił go a następnie odjechał. Weszłam szybko do domu i udałam się do swojego pokoju. Otworzyłam swojego laptopa a potem weszłam na Twitter'a. Podałam parę tweetów dalej i odpisałam paru osobom. Zamknęłam komputer i usiadłam na łóżku a potem biorąc jakąś książkę z szafki usiadłam na łóżku. Około 19 mama zwołała wszystkich na kolacje. Oczywiście Ja i Camila udawałyśmy, że w ogóle nie jesteśmy pokłócone. Po kolacji wróciłyśmy do swoich pokoi. Usiadłam przy biurku, wyciągnęłam czystą kartkę, ołówek, gumkę i zaczęłam rysować. Po 2 godzinach rysunek był gotowy. Schowałam go do teczki z rysunkami a następnie wzięłam piżamę i udałam się pod prysznic. Kiedy już byłam gotowa do spania, poszłam szybko do rodziców aby powiedzieć im dobranoc. Wróciwszy do pokoju położyłam się w łóżku i odpłynęłam w krainę Morfeusza.

<Następnego dnia>

Carlos:

     Budzik zadzwonił około godziny 6. Z wielkim trudem podniosłem się z łóżka. Zszedłem na dół do kuchni aby zrobić sobie śniadanie. Przygotowałem sobie kanapki z Nutellą i ciepłą herbatę. Po skończonym posiłku udałem się do łazienki trochę się odświeżyć. Gdy już to zrobiłem poszedłem się przebrać w mundurek szkolny. Będąc już gotowym wyszedłem z domu i spojrzałem na zegarek, była 7:15. Wsiadłem do samochodu i pojechałem po Natalie. Jazda samochodem zajęła mi nie więcej niż 10 minut. Gdy przyjechałem pod dom dziewczyny ta była już gotowa.


---------------------------------------
Przepraszamy was, że taki krótki rozdział, ale obiecujemy, że następny będzie dłuższy :) Jak zwykle czekamy na wasze pozytywne komentarze, które bardzo motywują do dalszego pisania. A więc do następnej notki, która może jeszcze pojawi się w tym tygodniu, ale niczego nie obiecujemy.




czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 2

    Na początku chciałybyśmy podziękować wam za te miłe komentarze pod pierwszą notką. One dla nas na prawdę dużo znaczą. Nie przeciągając dłużej zapraszamy was na nowy rozdział :)
--------------------------------------------------------------

 
Emma:

     Gdy dziewczyny pojechały do szkoły wraz z mężem udaliśmy się do naszego gabinetu , w którym to zawsze omawialiśmy sprawy dotyczące naszej rodzinnej firmy , która zajmuje się produkcją jabłek ale także i naszą stadniną koni jaką odziedziczyliśmy razem z willą po ciotce Franco .  W tym Gabinecie zawsze analizowaliśmy papiery i dochody sadu , oraz stadniny , podejmowaliśmy telefoniczne transakcję dotyczące eksportu jabłek i importu koni , a także zatrudnialiśmy w nim każdego naszego pracownika , tak jak i to było w tym momencie gdy potrzebowaliśmy nowych ludzi do nadzorowania zbioru jabłek i opieką nad końmi.

-Ciekawe jak tam dziewczynkom mija pierwszy dzień w szkole? - spytał mój mąż.

- Też jestem tego ciekawa , ale dowiemy się pewnie za niedługo bo kończą dzisiaj przecież wcześniej lekcje.

-Trochę żałuje, że wysłaliśmy je do szkoly w środku semestru. Pewnie będą miały dużo do nadrobienia.- powiedział

-Oj Kochanie daj spokój , przecież to nasze córeczki . Wychowaliśmy je na mądre a w dodatku obie są piękne . Niczym się nie martw ,  są silne i  zapewne będą zawsze walczyły z determinacją . - pocieszałam męża.

-Na pewno. - odpowiedział mój mąż. - Zajmijmy się teraz naszą produkcją jabłek.

-Dobrze. - spojrzałam na mężczyznę.

-Potrzebujemy pracowników na okres wakacyjny.

-Hmmm... Trzeba będzie porozwieszać ulotki w mieście.

-Ale to dopiero gdzieś na początku marca bo teraz jest jeszcze za wcześnie. - odpowiedziałam. - Wrócimy do tej rozmowy później.

*Parę godzin później*

        Po uporządkowaniu naszych spraw związanych z interesami z produkcji jabłek i ze stadniny koni , poszliśmy z Franco do salonu   odpocząć i delektować się kawą oraz ciastem. Po skonsumowaniu pysznego ciasta i jakże świeżo zaparzonej kawy zajęłam się przeglądaniem różnych gazet a Franco rozmawiał przez telefon,wydaje mi się że z jednym z naszych pracowników bo jego głos był bardzo miły z początku , ale później się troszeczkę zdenerwował i z tego co usłyszałam wyglądało na to , że jeden z naszych nadzorujących oznajmił mojemu mężowi , że ma zamiar odejść z posady .W tym czasie usłyszałam że dziewczyny wchodzą do domu i kierują się od razu na górę do swoich pokoi Franco umówił się na jutro z rozmówcą na podpisanie rezygnacji z pracy i do wypłacenia wynagrodzenia za tak długoletnią prace u nas. Po skączeniu rozmowy mój mąż dosiadł się do mnie.

-Kto dzwonił? - spytałam.

-Stephen. - odpowiedział Franco. - Powiedział, że już dłużej nie może dla nas pracować.

-Nie powiedział dlaczego?

-Jutro dokładnie mam się dowiedzieć.

-Hmm... On zajmował się prawie wszystkim. Właściwie był jak główny zarządca. - oznajmiłam.- Jak my teraz znajdziemy tak szybko kogoś na jego miejsce?

-Trzeba będzie rozwiesić ulotki w mieście. - odpowiedział Franco.


Carlos:

     Razem z naszymi nowo poznanymi koleżankami i Jamesem zchodzliliśmy na dół ponieważ mieliśmy zostać przedstawieni ich rodzicom. Gdy już byliśmy prawie w salonie usłyszałem kawałek rozmowy która się tam odbywała. Pomyślałem, że razem z moim przyjacielem moglibyśmy się zgłosić do pomocy. Weszliśmy do salonu i rozmowa rodziców dziewczyn umilkła.

-Mamo, Tato poznajcie naszych nowych znajomych ze szkoły. - powiedziała Camila. - Ten wyższy to James a ten niższy to Carlos.

-Miło mi was poznać chłopcy. - odpowiedziała rodzicielka dziewczyn. Za to ojciec dziewczyn nie miał zbyt miłej miny.

-Nam też miło jest państwa poznać. - odpowiedziałem. - Jak schodziliśmy  do państwa na dół nie chcący usłyszeliśmy pańską rozmowę z żoną o poszukiwaniu nowych pracowników. Pomyślałem, że my moglibyśmy się zgłosić do pomocy.

-Naprawdę chcielibyście nam pomóc? - spytała matka dziewczyn.

-Oczywiście, że tak. - powiedział mój przyjaciel.

-Chłopcy, ale przecież wy musicie chodzić do szkoły. - odpowiedziała kobieta. - Chyba,że odpowiadało by wam pomagać w okresie wakacyjnym.

-To była by najrozsądniejsza deczyzja. - powiedział ojciec dziewczyn.

-To chyba możemy zgodzić się na taki układ. - oznajmiłem.

James:

-To chyba możemy zgodzić się na taki układ. - oznajmił Carlos.

-Dziewczynki może oprowadziłybyście gości po naszym domu , stadninie i sadzie . - zaproponowała mama dziewczyn.

-Oczywiście mamo. - odpowiedziała Natalie.

   Dziewczyny wstały a zaraz po nich my.  Oprowadziły nas po swojej willi . Była bardzo ładna , ale na pewno nie aż tak wielka jak moja, natomiast  też robiła wrażenie. Kiedy oprowadziły nas już po całym domu ,  poszliśmy do sadu   , gdzie pokazały nam piękne aleje drzew  z ślicznymi różowymi kwiatami jabłoni .

-Idziemy nad jeziorko?- zaproponowała Camila.

-To wy tu macie jeziorko? - spytał mój przyjaciel Carlos .

-Tak, jakieś 5 minut drogi stąd. - odpowiedziała Natalie.

     Cała nasza czwórka udała się w stronę jeziorka. Kiedy już do niego doszliśmy usiedliśmy na trawie.

-Jak tu pięknie, - powiedziałem.

-Zawsze przychodzimy tu w wolnym czasie, to jest taka nasza oaza spokoju. - oznajmiła Camila.

- Jest to też taka nasza mała tajemnica , bo nikt oprócz nas i teraz już was o tym miejscu nie ma pojęcia . Zawsze przychodzimy tutaj gdy jesteśmy smutne i wylewamy nasze łzy , ale również naszą złość . Kochamy to miejsce bardzo bo ma swoją moc i wspaniałą ciepłą energie , którą nam przekazuje . Mamy nadzieje że również tak samo jak my pokochacie je bardzo . powiedziała Natalie.

- Dziewczyny jeśli nie macie nic przeciwko , to chcielibyśmy aby to miejsce też było naszym tajemniczym miejscem spotkań i rozmów , oraz żeby rozmowy które będą się tutaj odbywały zostały pomiędzy nami . Obiecujecie ? - zapytał Carlos.

- Oczywiście  obiecujemy . - odpowiedziały równo Camila z Natalie  - Jak będziecie chcieli to kiedyś możemy tutaj też przyjść i popływać - powiedziała Camila .

- Z wielką przyjemnością . - odpowiedziałem a Carlos się ze mną zgodził .

- Chłopaki , a skoro już sobie tak szczerze rozmawiamy i zapoznajemy się to może wy opowiecie nam coś więcej o sobie ? - zapytała Natalie.

- Okay . Nie ma sprawy - odpowiedział Carlos.

- To co chciałybyście o nas wiedzieć ? - zapytał James.

- Może na początek powiedzcie czym się interesujecie . -Camila odpowiedziała na pytanie Jamesa.

- Okay.- powiedziałem i kontynuowałem - No więc ja interesuje się muzyką , szybkimi i starymi samochodami typu Bronco i właśnie jestem w trakcie naprawiania i odnawiania go , kiedyś gdy będziecie chciały mogę was zabrać do mnie i wam go pokazać . Kocham też konie i jazdę konną , oraz bardzo kocham psy . Mam nawet w domu od jakiegoś czasu takiego małego słodziaka , który wabi się Fox , gdy się następnym razem tu spotkamy wezmę go ze sobą żebyście go poznały . Uwielbiam też sporty takie jak piłka nożna , surfing, snowboarding , no i kocham grać na perkusji , gitarze i pianie , oraz uwielbiam pisać piosenki .

- O super . To my weźmiemy też naszą Diamond i zabierzemy psiaki na mały spacerek . - powiedziała Camila .

- Okay to ja wezmę ze sobą też mojego psa - odezwał się Carlos .

- Masz psa ? - zapytała Natalie .

- Tak . Wabi się Sydney i jest owczarkiem niemieckim - powiedział chłopak .

- Nasza Diamond to maltańczyk - odpowiedziała Camila ,

- James a twój piesek Fox jakiej rasy jest ? - zapytała mnie Natalie  .

- Fox to Alaskan Klee Kai . - odpowiedziałem równocześnie razem z Camilą , po czym oboje spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać .

- Yyy... Dobra to było lekko dziwne - powiedział Carlos, po czym James kontynuował dalej swoją wypowiedz - Jest to taka mała kopia Alaskana Malamute , ale jest bardzo kochany i oddany swojemu panu .

- Carlos , to teraz ty coś opowiedz nam o sobie . - powiedziała Natalie .

- Dobra - odpowiedział i kontynuował - Interesuję się muzyką, mam czarny pas w karate, jak już wcześniej wspominałem mam owczarka niemieckiego. Lubię czasami pojeździć na desce, mam jazdę na skittlesy a w domu mam ogromną ilość fullcapów do których mam słabość. I to by było na tyle. Skromnie i na temat. - zaśmiał się mój przyjaciel.

- Ale najważniejsze że już coś o sobie więcej wiemy co nie ? - zapytała Natalie .

- Tak racja - odpowiedzieli razem Camila , James oraz Carlos.

- Dziewczyny mamy takie małe pytanko do was . - powiedział James.

- No jasne nie ma sprawy . Możecie nas pytać o co tylko chcecie - odpowiedziała Camila z uśmiechem na twarzy.

- Bo chodzi o to że jak zeszliśmy z góry do waszego salonu , gdzie rozmawiali wasi rodzice i gdy nas przedstawiłaś Camila , to wasza mama była w stosunku do nas taka miła i ciepła , a wasz tata widać było że nas chyba nie za bardzo polubił i właśnie się tak z Jamesem zastanawiamy nad tym dlaczego miał taką niewyraźną minę - powiedział Carlos .

- Wiecie chłopaki to tylko tak wyglądało że On nie był zadowolony z tego powodu , że was przyprowadziłyśmy do domu tak naprawdę tata się cieszy , że w końcu kogoś tutaj poznałyśmy , ale nie sądził że przyprowadzimy do domu kolegów , i że zaraz w pierwszy dzień znajomości przyprowadzimy was do naszego domu. Wiecie ma nas tylko dwie i bardzo nas kocha , boi się że zostaniemy zranione , a poza tym zdziwił go fakt że pojawiłyśmy się w gronie chłopaków , bo nigdy dotąd nie spotkał nas w towarzystwie mężczyzn , ale jestem pewna że gdy zaczniecie z nami przebywać więcej czasu i z nim samym będziecie też wiele go spędzać to jestem pewna że zaakceptuje was i polubi tak samo jak my i nasza mama - powiedziała Camila .

- Poza tym  gdyby coś się działo , to możecie zawsze przyjść do mnie lub do Camili i nam o wszystkim mówić a my z nim już sobie pogadamy , bo z pewnością nas jak zawsze posłucha i wezmie sobie nasze słowa do serca i przemyśli je dokładnie .- powiedziała Natalie .

- Dzięki dziewczyny . Jesteście mega świetne .- powiedział Carlos.

- No i w dodatku jesteście naszymi koleżankami , i mam nadzieje że już niedługo świetnymi przyjaciółkami - powiedział James.

- Aww , Chłopacy to takie miłe co mówicie o nas . My też mamy taką nadzieje że już niedługo nasze koleżeństwo zamieni się w przyjazn. - powiedziała Natalie .

- Okay to skoro już sobie o wszystkim szczerze porozmawialiśmy i wiecie gdzie znajduje się nasze sekretne miejsce , to teraz pora abyśmy się już powoli zbierali do domu , bo pewnie rodzice się martwią , a wiecie że mamy jeszcze do zrobienia nasze zaległości w szkole , a poza tym mamy z Natalie do was jeszcze jedną niespodziankę , którą chcemy wam pokazać jeszcze dziś i jestem pewna , że Jamesowi z pewnością Ona się spodoba. - powiedziała Camila .

- Niespodzianka , która ma się mi spodobać ? O ciekawie się zapowiada. - Uśmiechnąłem się do dziewczyny , na samą myśl o tej niespodziance o jakiej przed sekundą wspomniała i kontynuowałem -No to co zbieramy się pomału jeśli Camila chce nam pokazać tą niespodziankę , która ma się mnie spodobać . - powiedziałem i zaraz całą czwórką równo wstaliśmy z trawy i ruszyliśmy spacerkiem do willi dziewczyn .

Camila:

  Gdy wspomniałam o tej niespodziance , która na sto procent Jamesowi się spodoba to tak się nie mógł jej doczekać i był ciekawy co nią może być , że chciał szybko się zbierać i dowiedzieć  co to takiego może być . W ciągu trzech minut wstaliśmy wszyscy równo z tej pięknej zielonej trawy i ruszyliśmy w kierunku naszej willi . Ja z Jamesem szliśmy spacerem na przodzie , a kilka metrów za nami szła Natalie z Carlosem . W drodze do naszej  posesji dalej rozmawialiśmy , ale nie już we czwórkę tylko pomiędzy sobą czyli ja z Jamesem , a moja siostra z Carlosem .

-Przepraszam, że spytam , ale od kiedy tu mieszkacie? Wcześniej nie widzieliśmy was w tych okolicach. - powiedział James.

-Razem z Natalie mieszkamy tu od ósmego roku życia. - odpowiedziałam.

-A gdzie chodziłyście do szkół? - spytał szatyn.

-Chodziłyśmy do normalnych szkół, nie żadnych prestiżowych. Po prostu nie lubimy się wyróżniać. - oznajmiłam. - A do szkoły do której chodzimy razem z wami zapisali nas rodzice.

-To ciekawie. - chłopak uśmiechnął się.

Carlos:

    James szedł z Camilą  z przodu więc Ja miałem okazję porozmawiać sobie trochę z Natalie. Szliśmy niemalże ślimaczym tempem dlatego zostaliśmy w tyle.

-Co lubisz jeszcze robić oprócz tego co mi pisałaś? - spytałem.

 -Tak jak już mówiłam lubię robić rzeczy typowe dla chłopaków ale oprócz tego jest  jeszcze u mnie sporo z dziewczyny.

-Na przykład co? - spytałem z czystej ciekawości .

-Oglądanie różnych romansideł, miłość do zwierząt, chodzenie na zakupy , i wszystkie te rzeczy typowe dla dziewczyn .

-Wiesz co? Jesteś inna niż wszystkie dziewczyny, które znam a uwierz mi znam ich naprawdę dużo. Większość z nich ma tylko w głowie zakupy i inne rzeczy a ty edycja limitowana - zaśmiałem się.

- Good joke, next please. Wcale nie jestem taka wyjątkowa. - odpowiedziała dziewczyna .

-Jesteś,jesteś tylko jeszcze o tym nie wiesz.

Natalie:

     Od momentu kiedy poznałam Carlosa coraz bardziej się z nim dogaduje. To naprawdę fajny chłopak. A co najlepsze mogę z nim porozmawiać o moich zainteresowaniach, pasjach, ogólnie chyba o wszystkim. Myślę, że z biegiem czasu będziemy wiedzieć o sobie wszystko. Naprawdę cieszę się, że poznałam tego chłopaka.

-Zobacz jak twoja siostra i James świetnie się dogadują. - powiedział Carlos.

-Yhym, słyszysz te głośne śmiechy i w ogóle? Widać, że złapali wspólny język - potwierdziłam słowa latynosa .

-My też złapaliśmy wspólny język. - chłopak posłał mi uśmiech.

-Ej a może byśmy ich trochę dogonili bo wleczemy się jak jakieś ślimaki. - zapytałam i zaśmiałam się.

-Okay. Mam pomysł . - powiedział Carlos.

-Jaki? - spytałam.

Po paru minutach nasz  plan mieliśmy  już omówiony. Mam tylko  nadzieję, że Camile i James nic nam za to nie zrobią , bo wtedy nie chciałabym być w swojej własnej skórze czy w Carlosa . Podbiegliśmy do Camili i Jamesa.

-Jak tam nasze gołąbeczki?!  - krzyknął Carlos.

- Carlos spójrz jak Nasze gołąbeczki słodko ze sobą wyglądają , czyżby nie prawda ?  - zaczęłam łapać co Carlos ma na myśli i co zaraz będzie chciał zrobić. Wysłaliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia a potem ... potem  ja szłam obok Camili a Carlos obok Jamesa  i  w pewnym momencie razem z Carlosem popchnęliśmy "przypadkiem" na siebie Camile i Jamesa. Przyjaciel Carlosa upadł na moją siostrę. Tak szybko jak się wywrócili tak i wstali. Oboje zrobili się czerwoni jak buraki.
-To co piąteczka. - Carlos zaczął się śmiać.
-Piąteczka. - dołączyłam do chłopaka i zaczęłam się śmiać  a następnie przybiłam mu piątkę.

-Jesteście nienormalni. - powiedziała Camila.

- Carlos co to do cholery miało być ?! Czy ty jesteś niepoważny ?!  Camili mogło się coś stać lub mnie gdybyśmy upadli na jakiś kamień , który by leżał w tym momencie w pobliżu nas . - wkurzył się James .

- Natalie co to miało być ?! Do cholery czy  zdajesz sobie z tego sprawę że Ty i Carlos mogliście nas zabić gdybyśmy naprawdę się potknęli i uderzyli głowami o kamień . Rodzice by cię wywalili z domu za to a Carlosa by znienawidzili , jeszcze zanim by zaczął u nas pracować , Więc ogarnijcie się oby dwoje i pokażcie że jesteście dorośli a nie wykazujecie się zachowaniem 3-latków. A teraz sami sobie idzcie do domu bo my z Jamesem na pewno  wam teraz nie wybaczymy i nie chcemy mieć z wami nic wspólnego , ani nie chcemy z wami rozmawiać . - Moja siostra się na poważnie wściekła na mnie i Carlosa jak nigdy dotąd rzuciła do Jamesa tylko jeszcze tekstem - James chodz pójdziemy szybciej a oni niech sobie sami idą do domu , bo nie mam zamiaru ani z nimi gadać ani z nimi przebywać .

- Dobrze - odpowiedział James i na odchodne jeszcze rzucił do Carlosa - I Ciebie się to samo Carlos tyczy , mam na myśli słowa Camili , zastosuj się do nich wobec mojej osoby a i jeszcze jedno po tym waszym  wybryku nie wiem czy chcemy się z wami razem uczyć , bo wszystko jak na razie zepsuliście , a teraz Na razie  .

--------------------------------------------------------------

Jak myślicie czy James i Camila wybaczą  Natalie i Carlosowi? Czy wszystko będzie dobrze? Tego dowiecie się czytając następny rozdział